środa, 15 stycznia 2014
Kosmetyki, które mi się popsuły - BUBLE ?
Długo się zastanawiałam czy opublikować takiego posta bo kilka reklamacji jest w toku ale nie podam wszystkich firm żeby dać im szansę na rozpatrzenie reklamacji ;)
Kosmetyk pierwszy.
Mniej więcej miesiąc temu myjąc się w łazience usłyszałam co jakiś czas "syczenie". Nie dawało mi to spokoju więc nasłuchiwałam skąd to słychać. Po chwili okazało się, że z drewnianej szafki w łazience wydobywa się jakaś ciecz. W ten sposób dotarłam do winowajcy czyli do pianki do włosów Loreto z Biedronki. W tym wypadku moja wina, bo pianka była już po dacie ważności - użyta może ze 2 -3 razy. Stała do tej pory spokojnie na półce w drewnianej szafce. Tego dnia ni stąd ni z owąd zaczęła sama wydobywać coś pomiędzy pianą a płynem. Niestety zalała mi całą szafkę przez co temu straciłam jakieś 15 minut na czyszczenie zalanej lepką cieczą szafki i wszystkiego co w niej było.
Kosmetyk drugi.
Przeglądając swoje zapasy kosmetyczne zauważyłam też 500 ml balsam znanej firmy. Zapasy trzymam w pokoju w pojemniku plastikowym. Stwierdziłam, że podaruję go komuś bo sama nie będę w stanie użyć - data kończyła się za pół roku. Nigdy nie był otwarty. Kiedy wzięłam go do ręki okazało się że chlupie jak woda w butelce. I stał się cud - balsam zamienił się w płyn :) W ten sposób zyskałam pół litra płynu - nawet nie otwierałam butelki ze strachu przed zapachem :). Spokojnie złożyłam reklamację na infolinii producenta i czekam za jej rozpatrzeniem.
Kosmetyk trzeci.
Pewna firma produkująca podkłady postanowiła zmienić recepturę mojego ulubionego podkładu. Zaopatrzyłam się więc szybko w 2 dodatkowe buteleczki ulubionej starej wersji produktu. Stały tak sobie dobre 3 miesiące nie otwarte i czekały na swoją kolej. Przechowywane w drewnianej szufladzie w pokoju - warunki idealne jak dla mnie :). Kilka dni temu przypadkiem otworzyłam tą szufladę, patrzę a tam zważone dwa nowe podkłady z oryginalnymi naklejkami na nakrętce - znaczy nikt ich nie otwierał. Reklamacja w toku także dam szansę producentowi.
Reasumując - Pianka miała prawo się przeterminować, dodatkowo była przechowywana w łazience więc niezbyt trafne miejsce. Reklamacji nie składam bo skoro przeterminowana to powinna wylądować w koszu już dawno. Jednak balsam i podkład zaskoczyły mnie bardzo negatywnie. Przechowywane w odpowiednim miejscu nigdy nie otwarte - zepsuły się mimo dobrej daty ważności. No cóż poczekam na rozpatrzenie reklamacji..
Tak czy siak PRZEJRZYJCIE WASZE ZAPASY :) żeby Wam też jakiś kosmetyk nie zalał całej szafki :)
no to w takim razie też zrobię przegląd
OdpowiedzUsuńteż tak mam. nakupię a potem stoi w łazience do zepsucia
OdpowiedzUsuńBywa, że tak się dzieje, chociaż u mnie niezbyt często. Mam też lakier do włosów z B. Tej samej firmy co pianka :) Stoi i czeka aż wyrzucę, włosy są po nim okropne
OdpowiedzUsuńJa na szczęście ostatnio wykorzystałam wszystkie zapasy i teraz kupuję tylko na bieżąco najpotrzebniejsze rzeczy :)
OdpowiedzUsuńW łazience mam kosmetyki, które na bieżąco zużywam, bo wiadomo ,ciepło i wilgoć nie sprzyjają długiemu przechowywaniu. Co do kremu, raz mi się zdałyło że otwarty dopiero co, po jakimś tygodniu zamienił się w płyn. Ale wydaje mi się że było mu za ciepło - to akurat krem teściowej, a jest sezon grzewczy. Ona tak go sobie zostawiła i taki psikus. Podkłady ostatnio z dwa oddałam mamie i były już uzywane ale mimo ciepła nic się z nimi nie stało.
OdpowiedzUsuńja ostatnio robiłam, i okazało sie ze większośc nadaje sie do kosza:(
OdpowiedzUsuńUżywam na bieżąco, nie mam zapasów, nic się nie przeterminuje. :) Kiedyś zważył mi się krem ochronny Lirene, nie był przeterminowany, ale może stał za blisko laptopa.
OdpowiedzUsuńChyba też musiałabym zrobić przegląd moich kosmetyków. Możliwe, że też się tam coś przeterminowuje.
OdpowiedzUsuńJa przegląd robiłam w ubiegłym tygodniu. Trochę się tego szajsu nazbierało ;)
OdpowiedzUsuńaż się boję przejrzeć moje zapasy z obawy, że coś mi zasyczy albo nie daj Boże wyskoczy :P
OdpowiedzUsuńNie strasz mnie ;/ nie fajne niespodzianki, ciekawe czy firma się odezwie.
OdpowiedzUsuńbardzo fajny post, niestety pianki to kompletne buble moim zdaniem miałam jedną to z dwa razy zdążyłam użyć i już zamiast pianki woda
OdpowiedzUsuńTeż przerobiłam kilka podobnych przykładów z żelem pod prysznic i podkładem.
OdpowiedzUsuńJa ma bieżąco kontroluję wszystkie moje kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że tego typu wpisy są potrzebne.
OdpowiedzUsuńpoozdrawiam
Ja staram się co jakiś czas robić taki przegląd i nie potrzebne kosmetyki oddaję lub w ostateczności wyrzucam. Ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się by nowy, nieużywany kosmetyk mi się zepsuł.
OdpowiedzUsuńmyślałam, że rozdzielone podkłady niekoniecznie muszą być zepsute, jedną piankę fructis mam już chyba z 10 lat i używam raz w roku, nadal działa :P
OdpowiedzUsuńja staram się na bieżąco wyrzucać to czego nie używam a zapasów jako takich nie robię
OdpowiedzUsuńNie zdarzyło mi się do tej pory żeby produkty o aktualnej dacie ważności zmieniły swoją konsystencję. Jestem bardzo ciekawa jak zareagują firmy.
OdpowiedzUsuńOstatnio robiłam właśnie przegląd.
OdpowiedzUsuńPianka Loreto z Biedronki to dla mnie absolutna pomyłka. Teściowa miała i poza tym, ze sklejała włosy, to okropnie pachniała. Bubel jakich mało.
OdpowiedzUsuńja przeglądałam swoje zapasy przed świętami - u mnie na razie wszystko ok ;)
OdpowiedzUsuńdobrze, że Ci ta pianka nie wybuchła :)
mi ostatnio puder zasypał wszystko...
OdpowiedzUsuńwow..chyba muszę poszukać u siebie czy czegoś takiego nie mam
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać jak rozwiązałaś sprawę. Miałam coś podobnego z balsamem ale go otworzyłam, chyba nigdy nie czułam takiego smrodu...
OdpowiedzUsuńwlasnie firma od balsamu przyslala mi paczke w ramach zadoscuczynienia:)
UsuńBardzo ładnie się zachowali, dobre i to :)
UsuńBardzo fajnie się zachowali :)
UsuńMam tak samo z ta pianką z Biedronki ;/
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić przegląd, bo mam naprawdę spore zapasy :) Mam nadzieję, że producenci uwzględnią Twoje reklamacje, trzymam kciuki za pozytywny finał :)
OdpowiedzUsuńU mnie też większość przeterminowanych, takie są efekty chomikowania :P
OdpowiedzUsuńto prawdziwe buble ble ale ja też nie raz mam przeterminowane
OdpowiedzUsuńJa już kilka przeglądów kosmetyków robiłam.
OdpowiedzUsuńTo jest totalne świństwo, mieć datę ważności jeszcze na pół roku a nie móc użyć produktu...
OdpowiedzUsuńZ pianką miałam kiedyś bardzo podobną sytuację:)
OdpowiedzUsuńdobrze, że ja sporych zapasów nie mam
OdpowiedzUsuńdaj znac jak firmy rozwiążą reklamcaje, bo jestem ciekawa:)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście ja nie miałam podobnych przypadków ;) ale mój krem BB stoi juz ok pół roku jeszcze nie używany he he kto wie co w nim teraz siedzi ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam wielkich zapasów, więc zużywam w terminie.
OdpowiedzUsuńNo to niezłe psikusy :/ Ciekawa jestem co do powiedzenia będą mieli producenci ;) i czy zaakceptują reklamację.
OdpowiedzUsuńTen balsam, który zamienił się w płyn, nie spodziewałabym się tego za żadne skarby... Czuję, że tym bardziej muszę przyspieszyć w zużywaniu kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńStaram się zużywać kosmetyki zanim kupię nowe, jak dotąd nie miałam takich problemów :) Jestem ciekawa jak potoczą się losy reklamacji.
OdpowiedzUsuń