Czy znacie to uczucie kiedy dziecko dobierze się do komputera i przypadkowo zmieni ustawienia. Po chwili okazuje się, że kilka skrótów klawiaturowych, które wprowadziła wasza pociecha jest praktycznie nie do cofnięcia, a przynajmniej ja nie wiem jak. Otóż mam czysty pulpit, a nawet jeśli chcę zapisać jakiś plik to nie pojawia się on nigdzie. Nie mówiąc o tym, że przekopiowane zdjęcia otwierają się jedynie w paintcie. Kilka takich błahostek i odechciewa się pisania postów o wrzucaniu zdjęć nie wspomnę. Nie opanowałam jeszcze tajników jak to wszystko wycofać, codzienna praca i inne obowiązki sprawiają, że komputer leży i czeka.
Ale nie o tym dziś o mojej kolejnej przygodzie z kwasem tym razem 15% glikolowym. Rok temu używałam zdaje się 12% byłam bardzo zadowolona i zużyłam tubkę w 100%. Recenzja jest gdzieś na blogu.
Peeling glikolowy to taki niby krem, który pozostawiamy na skórze przez kilka minut, stopniowo wydłużając czas ekspozycji. Może zdarzyć się delikatne mrowienie czy szczypanie to naturalne. Broń boże nie silcie się na odwagę pudziana i nie trzymajcie kwasu ile się da. To niema sensu. Popalicie sobie buzię i stracicie kolejne dni , które mogłyby być systematyczną kurację. W tym czasie będziecie ratować buzię.
Ja hardkorem nie jestem - ze spokojem używałam produktu z zegarkiem na ręku. Efekt jest tego wart - skóra gładka i miła. Nie taka poszarzała i zmęczona. Cera lekko pojaśniała, oczyściła się - efekty są bardzo mnie zadowalające. Taka mała tubka wystarczy na ok 2 -3 miesiące w zależności od ilości preparatu jaki się nanosi. Nie oznacza to, że jak nałożycie grubą warstwę to będzie extra efekt a jak cienką to słaby. To tak nie działa. Obowiązkowo trzeba też się zapoznać z ulotką i nie szarżować. Dla systematycznych - polecam !
Produkt dostępny w Super-Pharm i dobrych aptekach (również internetowych)
Produkt dostępny jest tutaj KLIK
boję się że z systematycznością mogłoby być u mnie różnie...
OdpowiedzUsuńCo do komputera pewnie ukrył pliki, ale nie powiem Ci jak je odkryć choć kiedyś standardowo to robiłam...
OdpowiedzUsuńJak na razie nie bawię się w tak mocne kwasy. Tym bardziej że brak mi ochrony UV.
OdpowiedzUsuńMój synek większy , więc już wie, że nie wolno grzebać w mamy laptopie, ale jak nie patrzę , to i tak próbuje ;)
OdpowiedzUsuńJakieś kwasy gościły u mnie ale tego akurat nie mialam :)
OdpowiedzUsuńja już mam ak ostry uraz do kwasów że boję się ich jak ognia
OdpowiedzUsuńpliki da się odzyskać pod warunkiem, że nie wyłączałaś komputera po tej akcji, jeśli był to zwykły użytkownik komputera tego nie odtworzy...
OdpowiedzUsuńJa nie stosowałam nigdy kwasów. Troszkę mnie to przeraża.
OdpowiedzUsuńmnie po glikolowym kwasie kaszka wychodzi!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, choć przyznam, że 15 była dla mnie trocha za mocna, 12 bardziej lubię, ale jeśli chodzi o efekty - obydwa są świetne!
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że nie zawsze jestem systematyczna ;/
OdpowiedzUsuńu mnie najgorzej byłoby z zmobilizowaniem się do systematycznego używania produktu ;)
OdpowiedzUsuńProdukt chyba nie dla mnie, ale aktualnie używam produkty z kwasami, ale delikatne..ten mógłby być za mocny.
OdpowiedzUsuńja mam ogroomny problem z systematycznością :P
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Nie mam nic przeciwko mrowieniu, wtedy przynajmniej czuje, ze cos sie dzieje.
OdpowiedzUsuńCo do komputera - moze przywracanie systemu pomoze?
Nie słyszałam o tej firmie, ale chętnie wypróbuję ten krem :)
OdpowiedzUsuń