Miesiąc minął, a ja się dopiero zbieram za ulubieńców. Nie ma tego dużo więc zapraszam.
Może zacznę od LPM - te dwa zapachy urzekły mnie najbardziej - właściwie częściej dolewam je do wanny niż zabieram pod prysznic, bo duża piana musi być, do tego te zapachy - bajka. Więcej o nich przeczytacie w moim poprzednim poście KLIK
Dalej mamy kawę inkę w dwóch smakach w szklanych słoiczkach - uwielbiam wszystkie rodzaje inki. Taką kawę piję raz dziennie zwykle z mlekiem. Choć te dodatkowe walory smakowe poznacie kiedy nie zalejecie jej jednak niczym innym prócz wodą. Więcej o nich pisałam tutaj w poście zakupowym KLIK
Przedostatni produkt to pasta do zębów, jeszcze się nie doczekała swojej recenzji, ale nastąpiło lada dzień. W każdym razie ta pasta jest fenomenalna. Znacie to uczucie kiedy przysłowiowo nawalicie pełno pasty na szczoteczkę, szorujecie, płuczecie i po 5 minutach odświeżenie w buzi znika ? Ta pasta działa inaczej bo nie ściera szkliwa tylko enzymatycznie usuwa zabrudzenia. Dodatkowo niewielka jej ilość wystarczy, żeby zęby były bielsze a uczucie odświeżenia długo odczuwalne w naszej buzi. Jest droższa niż zwykłe pasty, ale też wydajna. Świetnie doczyszcza, zęby są po niej bielsze - albo po prostu to duże oczyszczenie daje taki efekt. Cudo jestem przekonana, że na pewno to nie ostatnia moja tubka.
I ostatni produkt to gąbeczka konjak. Nabyłam ją w hebe w promocji 1+1 razem z innym konjakiem tylko bielszym :) Używam jej już 5 tygodni codziennie (na instagramie wstawiłam zdjęcie z zakupami stąd wiem). Zrobiona jest ona z korzenia dziwidła. Można ją moczyć wodzie lub też dodać dodatkowo żel myjący. Koszt jednej o ile pamiętam to 16 zł. Ja wiem, że moda na te gąbki była kilka lat temu, ale wtedy mnie one nie kusiły. Miałam gdzieś tam w głowie plany żeby ją kupić aż wreszcie się udało od razu dwie:) Nie wiem jeszcze czym się różni ta czarna wersja od jasnej podejrzewam, że niczym szczególnym. W każdym razie mycie buzi tą gąbką jest bardzo przyjemne i dodatkowo masuje nam ona skórę. Owszem mam też inne akcesoria do mycia ale ta gąbeczka jest dla mnie najlepsza. Dobrze myje i nie podrażnia, nie rysuje nam też skóry i nie zdrapuje strupków. No krótko mówiąc jest świetna. Także zapraszam do hebe :) Aha słyszałam, że te gąbki pleśnieją, ale nic takiego z moją się nie dzieje. Po zmoczeniu jest mięciutka, po wyschnięciu twarda jak pumeks.
To chyba tyle - chociaż mogłabym jeszcze wspomnieć o syropie rokitnikowym, który dolewam do herbaty zamiast cytryny, ale jego butelka jest już tak zdezelowana, że nie nadaje się na ponowne zdjęcie. Ale tutaj możecie zobaczyć o jaki chodzi KLIK. Na początku ten syrop miał taki dziwny posmak lekko sfermentowany plus pływające w nim farfocle więc generalnie początki były średnie. Jednak taki kwaskowy posmak i charakterystyczny smak herbaty jaki robi jest bardzo na plus. Szkoda, że butelka nie ma pompki bo syrop lubi obklejać się wokół gwinta i wszystko jest uwalone. Ale sam smak jak dla mnie przepyszny ! do tego ma świetny skład więc na pewno jeszcze go kupię.
Gąbeczkę Konjac uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kosmetyki LPM - cudownie pachną. a tych kaw Inka jeszcze nie widziałam. Gąbka konjac jest świetna, super masuje i oczyszcza twarz :-)
OdpowiedzUsuńteż mam gąbeczkę konjak ale wersję jasną. moja mama pije Inkę
OdpowiedzUsuńJa się właśnie czaję na gąbeczkę konjak,a le co jestem w moim Hebe to jej nie ma :(
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś gąbkę Konjac, fajnie się sprawdzała :)
OdpowiedzUsuńUżywam żeli LPM naprzemiennie bo wszystkie mi się podobają, a gąbeczki konjac mam od Yasumi i uwielbiam
OdpowiedzUsuńUżywam żeli LPM naprzemiennie bo wszystkie mi się podobają, a gąbeczki konjac mam od Yasumi i uwielbiam
OdpowiedzUsuńOoo jaka fajna Inka :) Nie wiedziałam, że taka jest :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam Inkę :)
OdpowiedzUsuńTa gąbeczka mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńMam gąbeczkę konjac, ale jeszcze nie używałam :P Muszę w końcu się przemóc :D
OdpowiedzUsuńJak ja dawno inki nie piłam :)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie piłam Iki aż mi ją zapachniało :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com/2016/09/czy-wiedzieliscie-ze-co-trzecia-polka.html
inka orkiszowa? i z figami? ojej, ile mam do narobienia:D
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Inka ma kawy smakowe. Kiedyś piłam ją regularnie.Muszę koniecznie wypróbować ten wariant z figą
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że inka ma tyle smaków... :P ale ja do tyłu jestem, jutro sprawdzę czy u mnie są :)
OdpowiedzUsuńZ żeli LPM najbardziej polubiłam wersję z maliną i piwnią, później ten z olejkiem różanym. Zaciekawiła mnie ta pasta do zębów, nie spotkałam się z nią wcześniej.
OdpowiedzUsuńDawno nie piłam Inki, kupię sobie tą z figami przy okazji :)
Kiedyś miałam jedną próbę z gąbeczką z Rossmanna... ale skończyła się raczej nie miło..
OdpowiedzUsuńNiczego nie znam, a po produkty LPM nie mam ochoty sięgać.
OdpowiedzUsuńmega <3 uwielbiam takie produkty :))
OdpowiedzUsuńA mnie gąbeczki konjak kompletnie nie kupiły. Miałam wrażenie, jakby w ogóle nie myły skóry.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Inkę, ale wybieram wersję klasyczną, lubię też kawę Anatol. Kuszą mnie kremy pod prysznic LPM, znacznie bardziej niż żele tej marki.
cera nie jest tak mokra przy myciu konjakiem ale to dla mnie kwestia przyzwyczajenia :)
UsuńMuszę wreszcie wypróbować gąbeczki konjak!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej gąbki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńInke lubię z mlekiem owsianym.
OdpowiedzUsuńDobra pasta do zębów to konieczność. Ja mam ulubioną Biorepair. Większość past jej nie dorównuje.