Masło Mango i Masło Aloesowe dostałam na jakimś spotkaniu blogerek już dość dawno temu. Już się skończyły więc warto napisać o nich kilka słów bo to ciekawe produkty Calaya.
OPIS:
MASŁO MANGO: To naturalny emolient do skóry. Masło Mango jest bardzo bogate w składniki odżywcze. To nie jest wynalazek naszej ery.. znany już od 6 tysięcy lat i stosowany przez ludzi lasów deszczowych jako balsam do ciała, środek nawilżający, odżywiający. Jest naturalnym filtrem słonecznym, idealny na lato, łagodzi poparzenia słoneczne, swędzenie po ugryzieniu owadów. Wygładza zmarszczki, napina skórę.
MASŁO ALOESOWE stanowi idealne połączenie oleju kokosowego i ekstraktu z aloesu. Forma masła sprawia, że zalety aloesu można umieścić w tłuszczowych formulacjach bez dodatku emulgatora. To podwójna moc składników odżywczych w Twoich recepturach:)
Do każdego rodzaju cery a szczególnie suchej, zniszczonej, pękającej, podrażnionej (również po kąpieli słonecznej), dotkniętej egzemą lub łuszczycą, z trądzikiem różowatym. Masło Aloesowe łagodzi rumień.
MOJA OPINIA: Początkowo masła miałam używać na młodszym synku i tak faktycznie było. Jednak masło mango miało nieprzyjemną konsystencję absolutnie nie nadającą się do szybkiej aplikacji po kąpieli. Masło mango jest bardzo twarde i zbite, ma sporo grudek i bardzo trudno się topi pod wpływem ciepła skóry. Zabarwienie lekko biszkoptowe. Zwykle używałam je na sobie trochę się irytując ile czasu zajmuje wydobycie go z opakowania i posmarowanie skóry nie pozostawiając przy tym żadnych grudek. Niestety masło mango nie pachnie mango. Zapach jest podobny do masła shea, nie przeszkadza mi to jakoś bardzo ale liczyłam jednak na zapach mango.
Masło aloesowe to istna bajka. Zdecydowanie bielsze jeśli chodzi o zabarwienie i przyjemniejsze w aplikacji. Początkowo dość zbite, ale łatwo się topi w dłoniach. Grudki też szybko zamieniają się w olej. Zapach bardzo minimalny, praktycznie bezzapachowe. Świetnie pielęgnuje skórę dziecka nie klejąc się przy tym do ubranek.
Masło mango i masło aloesowe świetnie nawilżają skórę. To pierwsze jest nieco bardziej bogate i odżywcze, ale też bardziej wymagające w obsłudze. Oba mogę serdecznie polecić.
Nawet nie wiedziałam, że takie istnieją. Trudność w stosowaniu zniechęca, ale ... :P
OdpowiedzUsuńLubię gęste konsystencje ale masło mango mogliby być wzbogacone o cos lżejszego . Łatwiej by sie rozprowadzało
OdpowiedzUsuńAle fajne masełka, o aloesowym słyszę po raz pierwszy :) Mango chyba obiło mi się o uszy :)
OdpowiedzUsuńMaseł nigdy dość :)
OdpowiedzUsuńFajne takie masełko :)
OdpowiedzUsuńAkurat pasowałoby mi, że wersja mango nie pachnie tym owocem, bo za nim nie przepadam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to pierwsze jest pozbawione owocowego zapachu :( Nigdy ich wcześniej nie miałam, ale zapewne bym je polubiła :)
OdpowiedzUsuńObydwa zdecydowanie ciekawie się zapowiadają :)
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy produkt, który muszę mieć a nigdy wcześniej o nim nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńWyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMasło mango to coś dla mnie
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą firmą. Masełka bardzo mnie zaciekawiły.
OdpowiedzUsuń;*
Ja bym chętnie wypróbowała masło mango :)
OdpowiedzUsuńMasło mango mnie ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńMasła mango z pewnością nie kupię z uwagi na zapach, zapach masła shea to jeden z tych, których wprost nie mogę znieść. Za to aloesowe bym wypróbowała, ale przy uczuleniu na aloes nie wiem, czy to dobry pomysł.
OdpowiedzUsuń