Kosmetyki See See przeznaczone są do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry.
- Skład: minerały z Morza Martwego. Najwyższej jakości formuły produkowane w Izraelu przed producenta kosmetyków
- Nie zawierają: parabenów, olei mineralnych, silikonów, syntetycznych zapachów.
- Oryginalne izraelskie produkty dostępne dla szerokiego grona Klientów.
- Bardzo przyjemny zapach trawy cytrynowej przetestowany z sukcesem na duże j grupie Klientów.
- Wiodąca marka oryginalnych kosmetyków na bazie minerałów z Morza Martwego,
- Bezpośredni import z Izraela.
MOJA OPINIA: Wszystkie te produkty przepięknie pachną i wyglądają obłędnie. Każdy z nich ma minerały morza martwego więc nie będę już tego powtarzać opisując poszczególne produkty.
Zacznę od produktu, który się niestety u mnie nie sprawdził czyli od szamponu. Szampon jest bardzo ciekawy bo o czarnym zabarwieniu, dobrze się pieni i ładnie pachnie. Mam wrażenie jednak, że nie do końca domywa mi włosy i przede wszystkim niezbyt korzystnie działa na moją skórę głowy, która ma ŁZS. Po kilku użyciach byłam zmuszona oddać go mamie, która stosuje go z powodzeniem u siebie.
Dalej krem na noc. Jest on fajnie zabezpieczony dodatkowym wieczkiem. Jest to dość kremowy produkt, pozostawia na skórze satynowy film. Nie posiada w składzie parafiny. Konsystencja jest jakby silikonowa. Skład pozostawiam Wam do oceny wg mnie jest całkiem ok chociaż znajdziemy tu też alkohol. Krem nie pozostawia tłustej warstwy i nie klei się. Faktycznie wygładza skórę i całkiem dobrze nawilża. Jednak powiem Wam szczerze, że co do kremu do twarzy to mam już swojego ulubieńca, który bardziej mi odpowiada. Krem See See stosuję codziennie i na pewno go wykończę choć już nie z takim wielkim entuzjazmem jak ulubieńca miesiąca. Co ciekawe mimo, że opakowanie wydaje się ciężkie i masywne jest leciutkie.
I ostatni produkt czyli masło do ciała, widoczne na ostatnim zdjęciu. Zdecydowanie mój ulubieniec. Masło jest cudowne, pięknie pachnie, szybko się rozsmarowuje i ma taką fajną konsystencję gęstej piany, niby masło, a jest bardzo puszyste. Na skórze nie pozostawia tłustego filmu tylko taką satynową powłokę. Faktycznie daje uczucie dobrego nawilżenie i odżywienia. Masło się nie klei i jest naprawdę fantastyczne :) Kład oparty ma glicerynie i maśle shea. Naprawdę warte uwagi. Słoiczek produktu jest ciężki i masywny choć jest to plastik o pojemności 250 ml.
A Wy znacie te produkty?
Nie miałam tych produktów, ale mają piękne opakowania i bardzo zaciekawił mnie ten krem
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności z kosmetykami tej marki :)
OdpowiedzUsuńCiekawa seria, jeszcze nie spotkałam się z tą marką.
OdpowiedzUsuńbardzo ładne zdjęcia :) a te produkty pierwszy raz widzę :) zaciekawiłaś mnie tym masłem :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze kosmetyku tej marki.
OdpowiedzUsuńJak ten odcień kusi do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że szamponik się nie sprawdził :( Masło chętnie bym przetestowała <3
OdpowiedzUsuńNie znam marki, ale kosmetyki wyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale na masło bym się skusiła... ;-)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej marce... Ale nie ukrywam, chciałabym wypróbować krem i maskę :)
OdpowiedzUsuńskoro szampon tak działał na Twój skalp tzn, że z moim byłoby podobnie
OdpowiedzUsuńOj ja niestety nie znam tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńKuisz nowościami, których zupełnie nie znam
OdpowiedzUsuńMasło wydaje się najfajniejsze, chociaż krem do twarzy też ciekawy.
OdpowiedzUsuńja nawet polubiłam ten krem na noc. Szamponu jeszcze nie używałam
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta seria, bo lubię produkty z minerałami z morza martwego.
OdpowiedzUsuń