Natomiast po przeprowadzce do mieszkania na parterze warto było jednak zainstalować karnisze i zawiesić firanki. Co prawda z zewnątrz nic nie widać co jest w środku, ale jakoś psychicznie lepiej mi z firankami. Zwykle kupuję firanki w szwedzkiej sieciówce, ale niestety trzeba je skracać u krawcowej czyli od razu po zakupie nie mogę ich zawiesić.
Tym razem w sklepie HAFT zamówiłam tradycyjne firanki żakardowe z wszytą taśmą marszczącą. Firanki są krótsze niż moje dotychczasowe co przy blogowaniu jest dużym plusem.
Zwykle zdjęcia robię przy oknie i musiałam długie firany podciągać żeby uzyskać lepsze światło. Tutaj zauważyłam, że ten model jest lepszy bo po pierwsze nie muszę podwijać firanki, a po drugie śnieżnobiały kolor daje więcej światła w pomieszczeniu. Tamte, które mam mają kremowy odcień.
Jedyny minus jest taki, że mam jedną szeroką firankę więc kiedy muszę wyjść na taras nie rozsunę dwóch na boki. Jestem z niej niezwykle zadowolona :)
W sumie to dobry pomysł zmieniać firanki w zależności od pory roku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - http://izabiela.pl/
Na wiosnę takie zmiany są fajne.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, choć dla mnie trochę za krótkie :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładna firanka, sąsiedzi na pewno zazdroszczą bo od zewnątrz prezentuje się wręcz doskonale
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te firanki ;D
OdpowiedzUsuńŁadnie i wiosenno, ale fakt jak inna kolezanka w komencie i dla mnie za krótka ;p
OdpowiedzUsuńW moim stylu :)
OdpowiedzUsuńMuszę też nową kupić :P
OdpowiedzUsuńJa już mam nową :) u nas taką babeczka szyje :)
OdpowiedzUsuńładna, fajnie że nie zakrywa całego okna
OdpowiedzUsuńJa teraz nie mam firan. Mam same zasłony i rolety. Odpada kupa prania :D
OdpowiedzUsuń