Dziś pokażę Wam efekty po farbowaniu SYOSS 10-50 popielaty blond Ashy blond.
Zestaw zawiera wszystko co jest nam potrzebne, przelewamy produkt z blaszanej tubki do plastikowej buteleczki z utleniaczem, mieszamy i gotowe. Mieszanka była dość płynna koloru białego i trzeba było uważać żeby nie poleciała przypadkowo nam na podłogę.
Jak widzicie miałam odrosty w kolorze rudawym i zależało mi na ich rozjaśnieniu.
Jak widzicie na włosach ta farba wyglądała naprawdę obiecująco i rozjaśniła sporo, ale brakuje mi tego zimnego odcienia, popielaty blond to nie jest. Ogólnie nie jestem jakoś super zadowolona z odcienia choć plusem jest, że rozjaśniła dość mocno.
efekt jest bardzo dobry, wydaje mi się, że bardzo szybko rosną Ci włosy i aż za często je farbujesz kochana.
OdpowiedzUsuńładnie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńNie mój kolor :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, plus że nie robi żółtych tonów, ale popielaty to też nie jest.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest zbyt chłodny :)
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam farby z tej firmy i też chciałam żeby wyszedł popielaty, ale chociaż nie było źle to nie był to taki kolor jaki chciałam. :)
OdpowiedzUsuńEfekt w sumie fajny :). Ja swoich nie farbuję, lubię swój kolor :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszło :)
OdpowiedzUsuńAle że się zabrałaś za Syoss, to podziwiam. Nie widziałam jeszcze ani jednej pozytywnej recenzji któregokolwiek z ich kosmetyków :D
OdpowiedzUsuńpostanowilam zabrac sie za swoje zapasy farb :) a z sayoss nie mialam nigdy nic więc czemu nie spróbować. Kolor wyszedł ok choć znam lepsze farby więc po tę wersję raczej nie sięgnę ponownie :)
UsuńNa blogach są też produkty sayoss które zbierają pozytywne recenzje, ale mnie jakoś nic poza farbami ich nie ineresuje. A jeszcze jedną ich farbe mam na oku ale to moze jak zuzyje swoje z zapasów:)